Po przekroczeniu granicy należy pamiętać o zmianie czasu!
Podróż maszrutką dość ciekawa. Kierowca miał kozacką fantazję. Drogi stan tragiczny. We Lwowie bruk! Więc trochę trzesie w tym 'cudnym' pojeździe.
Lwów i kolejowy dworzec główny, ogromny gmach, w miarę czysto wewnątrz dworca. Sporo wojskowych, policjantów i wszelakich innych typów mundurowych.
Pierwsi spotkani ukraińcy to: taksówkarze:). Którzy za 5 $ zawiozą nas wszędzie a najlepiej będzie jak pokręcą się w kółko wokół kilku kamienic i wyrzucą nas wskazane przez nas miejsce.
Na ulicach, syf, nie spotkałem się z aktami odśnieżania dróg.
Dziwiło mnie też parkowanie, takie dość nie typowe na środku ulicy.
Mniejsza z tym, Lwów zachwyca jest przepiękny, nade wszystko jest Polski.
Katedra gredko-katolicka św. Elżbiety. To był pierwszy nasz dłuższy postój. Cudo, cudo:D:D:D
Zameldowaliśmy się w hotelu ARENA. Tani, wydawał się w miarę bezpieczny, blisko centrum, gorzej z toaletą i łazienką. Pokoje też nie rewelacja. W każdym bądź razie mogliśmy na tym zaoszczędzić, to była tylko jedna noc.
Lwów. Prospekt Swobody, Prospekt Szewczenki. Opera i teatr. Lwowem należy sycić się powoli wchłaniać jego powietrze, specyficzne. Wsiąkać historię miasta.
Cmentarz Łyczakowski. Tak wiele napisano na ten temat że nie ma chyba najmniejszego sensu by opisywać to znów. Gorąco polecam!